Budzę się po dwóch godzinach w jego ramionach.
- O wstałaś księżniczko. Jak spałaś wpadłem na
genialny pomysł.
- Po pierwsze: dlaczego mnie nie obudziłeś ? A po
drugie: co to za genialny plan ?
-Po pierwsze nie mogłem tego zrobić, nie miałem
serca. A poza tym już wiem że lubię na ciebie patrzeć jak śpisz, przez sen
niczym się nie martwisz, nie zaprzątasz sobie głowy ważniejszymi lub mnie
sprawami. Po drugie zostaniemy tu na noc. Ty i ja razem w tym domku?
- Co ty planujesz chłopcze, śmiem twierdzić, że
chcesz mnie wykorzystać.
-Jak możesz mnie tak ranić? – powiedział to i
zachował kamienną twarz, myślałam, że uraziłam go tym. Myślałam do momentu w
którym wybuchnął śmiechem.
-Zadzwonię do mamy, i powiem jej, że nie wracam na
noc.
Wyjmuję
telefon i dzwonię do mamy.
-Nie martw się o mnie, nie wracam na noc, nic mi nie
jest. Śpię u Lily. Wrócę jutro przed wieczorem. Kocham cię.
-Lily?
- Byłam przed chwilą u niej i zaproponowała mi
nocowanie u siebie.
-No dobra możesz spać u Lily.
Rozłączyłam
się. I od razu zadzwoniłam do Lily.
-Lily mam prośbę. Jako twoja przyjaciółka proszę
cię, żebyś mnie kryła. Oficjalnie to śpię u ciebie, i jakby moja mama dzwoniła
to wciśnij jej jakiś kit, że się kąpie albo coś.
-Nie ma sprawy Tiff, tylko mi powiedz co robisz
naprawdę.
-Mam zamiar przebywać całą noc w starym domku
letniskowym z chłopakiem który leży obok mnie w trawie.
Nie ma sensu kłamać Lily, jest moją przyjaciółka od pierwszej klasy podstawówki,
co prawda ostatnio trochę ją zaniedbałam ale wiem, że będzie mnie ona kryć. Jej
też się zdarzało, że potrzebowała żebym ukrywała to, że jest u chłopaka.
-Uuu masz chłopaka? Dlaczego nic o tym nie wiem? A
przystojny chociaż…
-Lily stop! Mam chłopaka od hmm… prawie 3 godzin,
dlatego nic o tym nie wiesz i tak jest przystojny nawet bardzo.
Widzę przez ramię, że usłyszawszy te słowa James
uśmiechnął się.
- Chodzisz z nim trzy godziny i już będziesz z nim w
nocy uuu… .No dobra będę cie kryła ale masz mi pokazać tego twojego
przystojniaka, który zawrócił ci w głowie. Pa.
Chowam
telefon do kieszeni uśmiechając się pod nosem.
-Co będziemy robić?
-Mam tu kajak, a za domem jest jeziorko.
Mój uśmiech jest da niego potwierdzeniem, ze jestem
chętna popływać z nim kajakiem.
Wsiadamy
do kajaka i wypływamy na środek jeziorka.
-No to dlaczego płakałaś? – pyta, a ja wiem, że nie
ma jak uciec i muszę mu powiedzieć. Czuję jak oczy nachodzą mi łzami.
-James … mam… białaczkę. Niedługo umrę- mówię to i
łzy które błąkały się w kącikach oczu spływają mi po policzku.
I wtedy on nic nie mówi, po prostu mnie przytula.
Widzę w jego oczach współczucie, i złość. Po chwili on także zaczyna płakać ze
mną. Łkamy razem. Tym zachowanie dowiódł, że mogę mu ufać, że mnie nie opuści z
powodu mojej choroby. Czuje się w jego ramionach bezpiecznie.
-Nie zostawię cię z powodu twojej choroby. Nie masz
na co liczyć nie pozbędziesz się mnie tak łatwo-szepcze mi do ucha.
Nie ,dłużej tego nie powstrzymam. Całuję go, nasze
łzy mieszają się. To już nie jest całowanie my się obściskujemy, tak kołyszemy
kajakiem, że prawie wpadamy do wody. W pewnym momencie James podnosi mnie, a ja
oplatam nogi wokół jego pasa i cały czas się całujemy. W końcu wpadamy razem do
wody. Wynurzamy się.
-Tiff nic ci nie jest ? – pyta i przyciąga mnie do
siebie.
-Nic a tobie?
-Wszystko dobrze.
Płyniemy
razem do brzegu a James holuje kajak.
-James jestem cała mokra a nie mam ciuchów na
przebranie.
-Spokojnie. Mam coś na te okazje. Choć.
Idę za
nim posłusznie do domku. On wyciąga z szafy koszulkę i spodenki.
-To ciuchy mojej starszej siostry. Przyniosłem, je
tu w zeszłym roku. Nie wiedziałem, że się przydarzą.
Daje mi je, i schyla się ponownie do szafy. Na
spodenki i koszulkę kładzie ręcznik.
-Wyobraź sobie, że bieliznę też mam mokrą. Na te
okazje też coś masz?
-Na taką okazje nie jestem przygotowany. Ale jeśli
się nie wstydzisz możemy poleżeć na łące w samej bieliźnie.
-Czy to jest jakaś niemoralna propozycja w moją
stronę ?
-Nie żadna propozycja po prostu pytam, no chyba, że
wolisz chodzić mokra, a koszulka i spodenki na tobie nie wyschną do wieczora. A
wieczory są dość chłodne.
To głupie! Myślę sobie, ale nie wstydzę się go.
-Chyba nie mam innego wyjścia.
Ściągam koszulkę i spodenki, kładę się w samej
bieliźnie na trawie, James robi to samo. W końcu bieganie się przydało. Na moim
brzuchu nie ma ani grama tłuszczu, którego bym sobie nie życzyła. Słońce
przyjemnie grzeje. Delikatnie kładę głowę na piersi Jamesa. Czuję jak jego
serce biję. Słuchanie jego serca ma na mnie kojący wpływ. James mnie obejmuje.
Mogę śmiało stwierdzić, że jest to najwspanialszy dzień w moim życiu. Usypiamy
na słońcu.
No no docha co jak co ale to jest zajebiste *.* <333 Kiedy następny bo już nie mogę się doczekać ?
OdpowiedzUsuń