-Hej mamo.
-Hej James. Gdzie byłeś w nocy?
- W domku w lesie z dziewczyną moich marzeń.
-Z dziewczyną?! W nocy i to w dodatku w lesie? To
trochę nieodpowiedzialne zwłaszcza, że pewnie jej rodzice nic nie wiedzieli o
tym, a po drugie mam nadzieje, że nie zrobiłeś nic głupiego?
Powiedziawszy to porozumiewawczo poruszyła brwią.
-Mamo nie jestem płytki, kocham te dziewczynę. Ona
ma białaczkę i wiem, że będę z nią na dobre i złe, przez cały czas, nie
odpuszczę.
-No to widzę, że naprawdę ci na niej zależy, skoro
tak mówisz.
-Mamo niestety, ale Tiffany jest teraz w szpitalu,
zasłabła dzisiaj rano, więc ją zabrali. Planuję wykorzystać każdą chwilę jej
życia najlepiej jak mogę, chcę być koło niej w tych lepszych i gorszych
chwilach. Niestety, ale nie zawszę będę wracał na noc do domu ale nie martw się
nie zrobię nic głupiego.
-Dobrze synku, jesteś prawię dorosły i możesz
podejmować decyzję, zawsze ci pomogę jak będziesz w potrzebie.
-Kocham cię mamo.- mówię i całuję ją w policzek.
-Ja też cię kocham synku.
Idę do swojego pokoju i pakuję w plecak. Biorę
najważniejsze rzeczy i wybiegam z domu. Biegnę w stronę szpitala. Zahaczam o
kwiaciarnie. Gdy jestem już na miejscu widzę, że jej mama wychodzi z budynku i
wsiada do auta. Ale mam szczęście. Wkradam się do sali.
-Hej moja piękna mam coś dla ciebie.
-Hej wesoły.-mówi to i uśmiech się do mnie.
-To dla ciebie. – wyciągam zza pleców bukiet
pięknych białych róż.
-O Boże dziękuje są piękne. – mówi i widzę w jej
błękitnych oczach błysk.
-Nie ma za co, dla ciebie wszystko.- mówię i
uśmiecham się do niej.-Nie ma tu twojej mamy ? Bo jak wiesz ona za mną nie
przepada.
-Wiem to wszystko przeze mnie. Dowiedziała się, że
nie spałam u Lily…
-Ciii wiem wszystko, a i trzymaj twój telefon,
miałem go w kieszeni cały czas.
Nagle ni stąd ni zowąd Tiff znowu zaczyna płakać.
-Co się stało?
-Nie chcę umierać, nie teraz kiedy cię poznałam,
kiedy dowiedziałam się czym jest prawdziwa miłość. Boję się śmierci.
- Ja też się jej boje. Wiem że w obliczu twojej
choroby i tak małej ilości dni, które ci zostały, w obliczu tego, że uczucia są
tylko jakąś małą cząstką tego świata wiec, że kocham cię i nic tego nie zmieni.
Nagle z
jej twarzy znika przygnębienie a pojawia się uśmiech. Co prawda płacze, ale i
uśmiech się. Przytulam ją do siebie. Chcę, by przeżyła przy mnie resztę swoich
dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz