Sen nie trwa długo. W lesie słychać wystrzał.
Budzimy się gwałtownie, I niewiele myśląc biegniemy do domku. Przerażeni
siedzimy na kanapie wtuleni w siebie. Nagle James wybucha śmiechem.
- Kamieniołomy.
Gdy zrozumiałam też zaczęłam się śmiać. To w
kamieniołomach strzelają codziennie o tej samej porze.
Wyszliśmy
znowu. Tyle, że tym razem ubrani.
-Stąd jest najlepszy widok na niebo w nocy, widać
gwiazdy jak na dłoni, nie tak jak w mieście.
Znów kładziemy się w to samo wyleżane miejsce w
trawie.
W końcu
nastaje noc.
-Patrz teraz. – mówi James.
Posłusznie popatrzyłam w niebo. Moim oczom ukazało
się morze spadających gwiazd.
-Piękne.
-Jak ty.- odpowiada i przyciąga mnie do siebie.
Oglądamy jak gwiazdy spadają. To jest naprawdę
przepiękne, chociaż słowo przepiękne nie odda do końca tego co widzą moje oczy,
zresztą chyba nie ma takiego słowa. Niebo upstrzone gwiazdami które spadają a
koło mnie leży najwspanialszy chłopaka na świecie. Pragnę go całą sobą. A on
jak na moje życzenie, jakby czytał mi w myślach odwraca się do mnie i całuję. Z
początku delikatnie, ale później coraz bardziej brutalnie. Podoba mi się to.
Ocieramy się o siebie. W końcu an przerywa ale tylko na chwilkę i tylko po to,
żeby powiedzieć mi:
-Kocham cię.
A ja patrząc w jego oczy odpowiadam mu:
-Ja też cię kocham.
I przyciągam go z powrotem do siebie i znowu się
całujemy, nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłam. Jeden człowiek, jeden
chłopak potrafi dać takie szczęście, odciągnąć cię od problemów. Po dłuższej
chwili odrywa się ode mnie, a ja czuję pustkę.
- No to teraz idziemy do domu spać.
- Dobrze.- odpowiadam i szczerze cieszę się, że to
zaproponował, jestem padnięta.
James
wprowadza mnie na piętro do sypialni z wielkim łóżkiem, a sam idzie do pokoju
obok, nie chcę tu zostać sama.
-James zostaniesz ze mną tutaj.
-Nigdzie się stąd nie wybieram.
-Mam na myśli ten pokój, czy będziesz spał ze mną ?
–pytam i uświadamiam sobie, że mógł to zrozumieć jako propozycję.
-No pewnie mogę z tobą spać, ale mam zamiar spać i
nic innego. – mówi to i uśmiecha się do mnie. Zrozumiał. Ufff…
Po kilku sekundach wraca z kocami w rękach. Cieszę
się, ze będziemy razem spać. Kładzie się obok mnie i obejmuje ramieniem, a ja
kładę głowę na jego piersi wsłuchując się w spokojny rytm serca oraz w jego
oddech, coraz bardziej spokojny. Te dźwięki kołyszą mnie do snu. Zasypiam
Wstaję
wcześnie i widzę, że James jeszcze śpi. Idę schodami do kuchni. Źle się czuje.
Czuję jak nogi mi drętwieją, i pojawiaj się mroczki przed oczami, czuję jak tracę
czucie w nogach.
Rozdział normalnie ihahsbcimackhasacccdhcdood *.* <33333 Czekam na następny!!
OdpowiedzUsuń