Ostatnio złe się czuje,
jestem cały czas zmęczona, wszystko mnie boli. Jestem zarejestrowana do lekarza
na dzisiejsze popołudnie. O godzinie 15 wychodzę z domu z dziwnym
przeczuciem, że to nie będzie tylko grypa. Mieszkam na Coast Street, szpital
znajduję się jakieś 2 km od mojego domu, więc postanawiam pojechać rowerem. Na
dworze jest ciepło, lubię taką pogodę, więc od razu poprawia mi się humor.
Gdy
dojeżdżam do szpitala widzę w drzwiach chłopaka, mniej więcej w moim wieku,
jest przystojny, umięśniony ale nie napakowany, ma włosy w kolorze jesiennych
liści, coś pomiędzy złotym i brązowym. Przechodzę obok niego, a on uśmiecha się
do mnie. Odwzajemniam uśmiech. Idę do poczekalni i przeraża mnie ilość ludzi
czekających w kolejce, całe szczęście, że mam ze sobą książkę. Siadam na
krzesełku i zaczynam czytać. Nie trwa to zbyt długo. Po ok. 10 minutach zjawia
się chłopak, którego spotkałam w drzwiach. Szczerze to dobrze, i tak nie
mogłam czytać, bo myślałam o czymś całkiem innym, a mianowicie, na co mogę
chorować (oby nie było to nic poważnego). Siada koło mnie. Przez chwilę mam nieodpartą
chęć coś powiedzieć, no choćby głupie „cześć”. W końcu od mówi:
-Hej co, cię tu sprowadza ? .-Jakby to nie było
oczywiste.
-Hmm… niech pomyślę, chyba przyszłam się zbadać –
odpowiadam, ale sama nie wiem dlaczego mój głos lekko zadrżał.
-O proszę, czyli już na wstępie mogę śmiało stwierdzić,
że mamy ze sobą coś wspólnego.- odpowiada uśmiechając się do mnie i dopiero
teraz mogę zauważyć, że jego twarz promienieje gdy się uśmiecha, zauważam, że
ma dołeczek w prawym policzku. – Jestem James Weals.- przedstawia się i wyciąga
do mnie rękę, dopiero gdy ją uściskam, uświadamiam sobie, że jest ona za zimna
jak na zwykłe ciało, ukradkiem patrzę na dłoń, którą ściskam, okazuje się, że
to proteza, pierwszą myślą jaka nasuwa mi się jest pytanie : Co się stało?
-A ty ? –
pyta, a ja dopiero teraz uświadamiam sobie, że siedzę z otwartymi ustami gapiąc
się na jego dłoń, robi mi się wstyd i czuję jak moja twarz robi się czerwona. –Nazywam się Tiffany Hallow.- odpowiadam. Siedzimy koło siebie przed 20
minut. Nic nie mówiąc, ale on co jakiś czas zerka na mnie, i nawet przyłapany
na tym nie odwraca wzroku. Prawda, mi także zdarza się zerknąć na niego ukradkiem.
W pewnym momencie nasze oczy się spotykają to właśnie wtedy zauważam, że nawet jego
zielono-niebieskie oczy wypełnione są radością. Cały czas się uśmiecha. W
pewnym momencie on wstaję i idzie do gabinetu lekarskiego, a ja próbuję wrócić
do książki, ale ponownie nic z tego nie będzie ponieważ zamiast skupić się na
czytaniu mój umysł jest zajęty myśleniem o James’ie. Analizuję kolor jego oczu,
uśmiech, kolor włosów, wszystko. Niewiele mogę o nim powiedzieć, ale na 100%
mogę powiedzieć, że jest przystojny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz