To
dzisiaj. Dzisiaj ostatni raz ją zobaczę. Wychodzę wcześniej. Mam przygotowaną
mowę pożegnalną. Wchodzę do kapliczki, gdzie jest już ona w białej trumnie.
Ubrali ją w białą sukienkę. Cieszy mnie to, że wybrali białą. Oznacza czystość
i niewinność. Tak był niewinna. Dlaczego ona nie mogła żyć a w zamian za jej
życie nie mógł umrzeć jakiś morderca bez rodziny i ludzi którzy by go kochali.
Ludzie się zbierają. Znajomi,
przyjaciele, rodzina. Wszyscy płaczą, a ja staram się powstrzymywać łzy.
Ostatnio bardzo dużo płakałem. Jakoś się trzymam.
Ksiądz zaczął mszę. Mówił jakim była
dobrym człowiekiem, pomocnym, miłym. Tak naprawdę nic o niej nie wiedział.
Wiedział. Dlaczego do cholery nie mogę już powiedzieć wie! Dlaczego!
Najpierw przemawia Lily. Mówi o ich przyjaźni, o wspólnych chwilach razem,
wybrykach. Wspomina także o mnie. Cieszy Mnie to, że ktoś o mnie pamięta. Cały
czas stoję obok otwartej trumny i na nią patrzę. Pomimo, że wychudzona dalej
pozostała piękna. Teraz przychodzi pora na mnie.
-Tiff...
młoda, piękna, urocza. Co ja mam bez niej zrobić? Kochałem ją a raczej dalej
kocham pomimo, że nie ma jej już ze mną. Byłaś, jesteś i będziesz najważniejszą
osobą w moim życiu nigdy o tobie nie zapomnę i tych naszych najwspanialszych
chwil. Nie chciałem żebyś odchodziła ale choroba mi cię zabrała . Co ja mam
robić bez ciebie? Nie mam pojęcia. Ale wiec że kochać będę cię zawsze. Byłaś
jedyną osobą którą tak kochałam, jedyną taką wyjątkową. Domniemanym sprawcą
mojego szczęścia było życie ale gdy z niej uszło skończyło się też moje
szczęście. Nienawidzę czasu, zabiera nam wiele bliskich osób, ale jednocześnie
go kocham i dziękuję za te chwile które mogłem z nią spędzić. Nie chcę wyjść z
tej kapicy, nie chcę patrzeć jak ktoś rzuca ziemię na twoją trumnę, bo wiem, że
wtedy utracę cię na zawsze. Już nigdy nie zobaczę twojej rozpromienionej
twarzy, twojego uśmiechu. - mówię i czuję jak jedna łza spływa po moim
policzku. - Nie chcę tego wszystkiego, nie chcę . - podchodzę do trumny i
całuję ją w zimny policzek, staram się wydusić z siebie jeden uśmiech który tak
bardzo lubiła. - Chcę cie mieć przy sobie.- szepczę i trzymam ją za zimną rękę.
Nie jestem w stanie dłużej utrzymać łez. Cały czas na nią patrzę, chcę aby jej
twarz wyryła mi się w pamięci. Chcę ją widzieć cały czas. „I przełknę swoją
dumę
Bo jesteś jedyną, którą kocham
I z Tobą się żegnam.” – szepczę jej to do ucha tekst naszej piosenki.
Bo jesteś jedyną, którą kocham
I z Tobą się żegnam.” – szepczę jej to do ucha tekst naszej piosenki.
Ksiądz kończy mszę, a moment którego się
boje nadchodzi wielkimi krokami. Ostatni raz spoglądam na nią. Proszą mnie abym
zabrał rękę. Ja całuję ją w czoło (bo wiem, że to lubiła najbardziej). Zamykają
trumnę. Już nigdy jej nie zobaczę. Czuję się jakby ktoś uderzył mnie pięścią w
brzuch. Czuję okropny ból. Nie fizyczny. Moja psychika daje o sobie znać. Idę
zaraz za ludźmi. Deszcz zaczyna padać. Nawet niebo się buntuje i płacze. Sam
Bóg daje znać, że się pomylił zabierając ją od nas, ode mnie.
Patrzę,
jak ziemia spada na jej trumnę, jak coraz bardziej ją zakrywa. Jak ona oddala
się ode mnie coraz bardziej. Mam nadzieje, że jest szczęśliwa i jest jej
dobrze. Pragnę tego tak bardzo jak pragnę, żeby wróciła. Ludzie mnie
pocieszają, a ja klęczę zapłakany przy jej grobie. Zabrali mi ją już na zawszę.
Nie umiem wyrazić swoich uczuć w tej chwili. Nie potrafię. To mnie zabija od
środka. Pustka. Jedyne słowo które przychodzi mi na myśl. Jestem wściekły na
wszystko. Rozrywa mnie od środka. Zabierzcie mnie do niej, natychmiast.
Klęczę cały mokry przy jej grobie. Wszyscy już
poszli. Tylko ja zostałem. Modlę cię o to, żeby spotkać się z nią kiedy ja też
już zejdę z tego świata.
Muszę
już wracać do domu. Będę tam chodził codziennie. Będę rozmawiał z nią, mając
nadzieje, ze mnie słucha. Tak naprawdę to ja też umarłem tamtego dnia. Teraz
jestem na ziemi tylko ciałem. Tylko ono mnie tu trzymała. Ostatnio zdecydowanie
za dużo płakałem. Wyczerpałem limit płaczu na następne 10 lat.
Już
nigdy nie pokocham aż tak. Moja wielka miłość była stworzona tylko dla niej.
Nawet jeśli spotkam następną dziewczynę, którą pokocham na pewno nie będzie to,
aż tak mocne uczucie. Ona chciałby mojego szczęścia. Powtarzała mi to, ale moje
poczucie maksymalnego szczęścia zostało dzisiaj pogrzebane razem z nią. Nigdy
nie zapomnę jej uśmiechu, twarzy, faktury jej dłoni. Nie zapomnę jej zapachu,
smaku jej ust. Niebieskich oczy, czekoladowo brązowych włosów. Nigdy także nie
zapomnę tej jednej jedynej nocy. Nie pogodzę się z jej śmiercią. Nigdy. Byłą
niepotrzebna, zabrała mi ją tak szybko i bez powodu.
I
kiedy ktoś spyta mnie jakie marzenie kryję się za spadającą gwiazdą nic nie
odpowiem, bo moje marzenia odeszły razem z nią.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz